Nadzy?
Nadzy?
Ludzkość generalnie jest ciemnowłosa. Ciemnowłosi bez wyjątku są Hindusi, Chińczycy, Japończycy. Brunetami w przeważającej części są również mieszkańcy państw śródziemnomorskich. Najbardziej urozmaiconą barwę włosów prezentują Europejczycy. Wśród Anglików i Skandynawów przeważają blondyni i rudzi, Europa Środkowa jest pod tym względem najbardziej różnorodna. Nie wszyscy przychodzimy na świat z taką samą liczbą mieszków włosowych. Najwięcej włosów na głowie, ok. 120 tysięcy, mają ludzie jasnowłosi. Ich owłosienie jest jednak najsłabsze, najdelikatniejsze, skłonne do wypadania, rozdwajania się i łamania. Nieco mniej, bo ok 100.000 włosów na głowie mają udzie ciemnowłosi, rudowłosi natomiast tylko 80.000 . Jednak pod względem grubości i trwałości włosy tych ostatnich nie mają sobie równych. Nie mamy wpływu na to jakiej jakości są nasze włosy i jaki kolor dziedziczymy.
Siwi albo łysi
Tylko co dwudziesty człowiek ma szczęście posiadania przez całe życie czupryny o naturalnej barwie. Około 35 % osób w wieku 35-50 lat niestety osiwieje, pozostali prawdopodobnie będą mieć włosy jedynie przyprószone siwizną. Kolor naszych włosów podtrzymują komórki zwane melanocytami. Sprawnie funkcjonują tylko przez pierwsze 25 lat potem produkują barwnik znacznie wolniej. Juz w wieku 35 lat mogą się pojawiać pierwsze włosy, w których miejsce pigmentu zajmują pęcherzyki powietrza, nadając owłosieniu barwę srebrzystobiałą lub kremową.
Czas i sposób siwienia uwarunkowane są genetycznie. Większości z nas włosy bieleją dokładnie tak samo jak rodzicom lub dziadkom. Włosy ciemne wykazują większą skłonność do siwienia niż jasne. Do dzisiaj nie ma przekonujących dowodów, że człowiek może błyskawicznie osiwieć pod wpływem stresu. Zdaniem dermatologów reakcją na silne przeżycia może być raczej wypadanie włosów ciemniejszych – ponieważ ich ubywa, pozostaje złudzenie, iż przybywa siwych. W stresach upatrywano również przyczynę łysienia. I w tym wypadku jedynie u 20 % osób, którym się to przytrafiło, można było doszukać się związku między utratą włosów a nie najlepszą kondycją psychiczną. Nie wiadomo także, dlaczego ludzie obu płci, w różnym wieku, cierpią na tzw. łysienie plackowate. Jedna z hipotez tłumaczy to zjawisko autoagresją organizmu, który z niewyjaśnionych przyczyn niszczy, akurat w tym wypadku tkankę wytwarzającą włosy. Na łysienie typu męskiego – czyli czołowe, część panów jest skazana od urodzenia. Jeśli nie towarzyszą temu zaburzenia hormonalne, a włosy wypadają stosunkowo wcześnie i systematycznie, z dużym prawdopodobieństwem można założyć iż jest to element urody odziedziczony po przodkach.
mieszków włosowych..
Włosy a charakter
Amerykanie znani z tego, że badają statystycznie co tylko mogą, orzekli, że nie można przypisywać określonych cech charakteru do jakiegoś typu włosów, taka zależność bowiem nie istnieje. Niemcy doszli do innego wniosku. Badania profesora I. Welpe i profesora W. Bernharda potwierdziły, że każdy kolor włosów oznacza inny – temperament, psychikę i budowę fizyczną. Według tych prawidłowości, blondynki wolniej dojrzewają od brunetek i rudych, są od nich bardziej ruchliwe i zręczne, za to, niestety, bardziej egoistyczne. Szatynki szybciej dojrzewają, są wrażliwe i wyrozumiałe dla innych, ale dość płochliwe. Brunetki charakteryzuje największy temperament i upór. Rude choć są wrażliwe jak szatynki, potrafią być bardziej niż one agresywne. Łysi od dawna lansują tezę że na mądrej głowie włosy nie rosną i, o dziwo, w tym wysokim mniemaniu o sobie utwierdzają ich specjaliści. Z badań wynika bowiem, że najbardziej łysieją – intelektualiści i uczeni. Jedna z naukowych hipotez tak próbuje tę zależność wyjaśnić. Otóż mózg człowieka jest bardzo intensywnie pracującą maszyną bioelektryczną, wyjątkowo czułą na odpowiednie chłodzenie.
Ponieważ łysa głowa poci się 2 – 3 razy mocniej niż skóra owłosiona, mózg ukryty pod sklepieniem pozbawionym włosów ma na pewno lepszą termoregulację i w związku z tym być może sprawniej funkcjonuje.
Człowiek w procesie ewolucji nie tyle stracił włosy, co zamienił gęste futro na włosy drobne. Tak się składa, że jedni mają ich w nadmiarze, inni bardzo niewiele.